Strony

poniedziałek, 17 października 2011

Różowy tydzień


Bierzesz prysznic po meczącym dniu. Trudy dnia spływają z Ciebie. Po wytarciu wybierasz swój ulubiony balsam do ciała. To Twoja chwila. Cieszysz się nią smarując ciało....
Nagle coś cię niepokoi. Sprawdzasz jeszcze raz. I ponownie. I znów...
Noc nieprzespana. Lekarz potwierdza, że jest powód do niepokoju. Ogarnia Cię strach: jesteś bardzo młoda i ciebie to nie dotyczy! To nie powinno Cię dotyczyć.
A jednak....

Akcja w której biorę udział jest mi bardzo bliska. Chcę by wszystkie dziewczyny - bez względu na swój wiek i stan zdrowia nie zapominały się badać - by pamiętały o sobie i profilaktyce. To bardzo ważne!!!!
U mnie wszystko  już jest ok:) Ale badań nie zaniedbuję. Profilaktyka jest  najważniejsza i uśmiech też. Wbrew i na przekór. To takie kobiece.

A więc na przekór wszystkiemu różowy deser. Słodki, optymistyczny i baaaardzo pyszny.
Chciałam stworzyć coś wyjątkowego. Chciałam coś, co wywoła uśmiech u oglądających i jedzących. Powstał deser z domowej bezy i malinowego crud. Proste i pyszne.

Przyznam nigdy nie jadłam crud. Ani lemon crud ani żadnego innego. Dużo czytałam ale nie mogłam się zdecydować. Myślałam o bezie z lemon crud ale nie jest różowo. A co jest różowe? Oczywiście maliny. Przedstawiam zatem mój własny malinowy crud - raspberry crud. Świeży w smaku, intensywny bardzo malinowy. Przeczytałm kilka przepisów na blogach i stworzyłam swoją wersję. Zapraszam.

Różowy deser specjalnie dla dziewczyn (bez względu na to ile dziewczyna ma lat)

Beza z malinowym crud

Beza

Malinowy crud

2 żółtka (użyłam jajek od babci - nie ma zdrowszych)
150 g malin mrożonych (użyłam samodzielnie zerwanych w Paleśnicy więc super eko i bio;))
cukru pudru
50 g masła
50 g cukru pudru (można mniej )

Maliny rozmroziłam i po w miarę dokładnym rozgnieceniu przetarłam przez sitko. Żółtka utarłam na pianę razem z masłem i cukrem. Przecier a raczej sok malinowy wymieszałam z masą maślano - żółtkową w rondelku z grubym dnem i podgrzewałam na małym ogniu. Cały czas mieszałam trzepaczką by nie zrobiła mi się malinowa jajecznica. Krem pięknie zgęstniał po ok 12 minutach. Ostudziłam i większość przełożyłam do małego słoiczka. Ale przede wszystkim polałam nim samodzielnie upieczone idealnie kruche bezy na które przepis podam wkrótce:)

Z tego co czytałam można go przechowywać w lodówce do ok tygodnia.

Wykorzystanie tego różowego cudu to:
  • przekładanie ciasteczek
  • nadziewanie naleśników
  • smarowania bułeczek śniadaniowych
  • wyjadanie ze słoiczka
  • i co nam podpowie wyobraźnia.


Jedno jest pewne, crud zagościł w naszej kuchni. 

Wszystkim dziewczynom życzę uśmiechu i zdrowia. Dbajcie o siebie.


1 komentarz:

  1. Uwielbiam bezy ale jakoś nigdy ich z niczym nie jadłam.Najbardziej smakują mi solo,ale Twoje zdjęcia zmuszają mnie wręcz do spróbowania takiej wersji:D

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za komentarz i zapraszam ponownie. Twoje uwagi ukażą się po zatwierdzeniu:)