Dzisiaj odbył się pierwszy Łódź Street Food Festiwal. Bardzo się ucieszyłam z tej inicjatywy i mam nadzieję że na stałe zagości na mapie Naszego miasta. Oczywiście było tłoczno. Było też bardzo ciasno i co dla mnie osobiście było największym minusem bardzo zimno.
Właściwie przez tą temperaturę myślałam że będzie to klapa - mało ludzi - zimne jedzenie. Ale jednak nie.
Głodni smacznych potraw ściągnęli z całej Łodzi. My tez pokonaliśmy gołoledź i tuż po 13 zameldowaliśmy się na miejscu.
Na początek dla mnie krótkie espresso a dla mojego K. gorąca czekolada u zawsze uśmiechniętego Pana Rowerskiego. Jak udało mu się dotrzeć w tą pogodę i po 2 złapanych gumach? Podziwiam:)
Zwiedzanie małej hali było trudne - bo pomimo wczesnej pory było już bardzo tłoczno. Zdjęcia robiłam telefonem i wyszły zielone - co oczywiście nie oddawało urody wiekszości potraw. Moja ścisła dieta nie pozwalała mi na próbowanie wystawianych smakołyków. Ale dosłownie kęs obłędnego pączka z Piekarni Montag był obowiązkowy. W tym momencie uroczyście oświadczam , że to najlepsze pączki jakie można kupić w Łodzi!!!. Robię to z całą odpowiedzialnością za swoje słowa i bez żadnych dodatkowych gratyfikacji. O Montagu jeszcze napiszę:).
Łódzkim odkryciem dla mnie była Pijalnia świeżo wyciskanych soków Owocni. Wyraźny smak bardzo udanych połączeń bardzo mi smakował.
Bardzo żałuję że nie mogłam spróbować innych smakołyków ale tłok i temperatura nas przepędziły.
Z ofert Food Tracków najciekawsza wydała nam się ta prezentowana przez Dobrą Bułę . Instynkt mnie nie zawiódł i moje K. zjadło pysznego burgera.
Podsumowanie jest trudne. Wydarzenie świetne i z chęcią wezmę udział w następnych- mam nadzieję częstych i cyklicznych- tego typu imprezach. Dzięki temu, że przyszliśmy wcześnie uniknęliśmy największego tłoku. Obawiam się że zainteresowanie przerosło nieco najśmielsze oczekiwania organizatorów. Smaczne smaki to coś co mnie przyciąga i nawet mróz mi nie straszny. Więcej takiej pozytywnej energii przyda się częściej.
Kto był? Co próbowaliście? Co Wam najbardziej smakowało ? Chętnie poczytam:)
Nas niestety przegonił ten tłok i w końcu nic nie zjedliśmy, choć miałam chęć np. na coś z hummusem:-) Impreza jest świetnym pomysłem, natomiast organizacyjnie, dla mnie klapa.Jeśli już się komuś udało coś kupić, to musiał jeść to gdzieś po kątach, uważając, by ktoś na niego nie wpadł;p W każdym razie, wzięłam trochę ulotek, zapamiętałam kilka nazw i pewnie wybiorę się w kilka nieznanych mi miejsc, gdzie da się spokojnie smakować te pyszności:-)
OdpowiedzUsuńpogoda dzisiaj mało zachęcająca była do spacerów... u nas też.
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że po przyjściu były rozgrzewające herbatki malinowe :)
Asiu:) w moim wypadku była to zwykła czarna herbata:) - owocowe mam zabronione:)- ale i tak było super:) Tsk mało się u Nas dzieje że cieszę się nawet z tłoku:)
Usuń