Strony

poniedziałek, 30 lipca 2012

Proste ciasto





Uwielbiam piec ciasta. To stwierdzenie nie podlegające żadnej dyskusji. Często piekę klasyki, często się powtarzam. Testuję przepisy mistrzów piekarnictwa, korzystam z receptur ze starych książek kucharskich i z doświadczenia Babci, Mamy i siostry. Moje pieczenie jest zazwyczaj bardzo domowe. Takie dla rodziny i przyjaciół. Najczęściej i najchętniej piekę drożdżowe i różne ciasta z owocami. Dzisiejszy przepis na ciasto  jest mój. Wypracowałam go sobie i uznałam za idealny do letnich wypieków.

Słowo o tym cieście i jego zaletach 
- proste
- nie wymaga schładzania i wałkowania (chociaż oczywiście można)
- wspaniale się z nim pracuje
- można je zrobić w jednym naczyniu.
- uniwersalne - wykorzystałam je jako spód tart, tartaletek i upiekłam z niego ciasteczka ( w każdej wersji pyszne)
- łatwo się kroi po upieczeniu - niezbyt się wtedy kruszy:)
- i oczywiście bardzo smaczne ( moje K. uważa ciasteczka z tego ciasta za najlepsze zaraz po czekoladowych)
Ciasto jest bardzo domowe, idealne do letnich wypieków gdy nie mam ochoty na zagniatanie, schładzanie i po prostu chcę ugościć moich bliskich.

Dzisiaj podaję przepis na ciasto i najprostsze tartaletki z letnimi owocami. 

niedziela, 29 lipca 2012

Grilluję



Sezon grillowy w pełni. My też grillujemy. Poza klasycznymi na naszym grillu pieczarkami, hot - dogami z frankfurterek i karkówką - od czasu do czasu szykuję kurczaka.
Moja niechęć do drobiu jest powszechnie znana - ale w tej formie da się go zjeść ( wszyscy pozostali twierdzą że jest rewelacyjny). 
Przygotowanie jest banalnie proste. Składniki są dostępne wszedzie, i nie da sie tego zepsuć- więc jest to danie idealne.
Inspirację do takiej formy kurczaka na grilla zaczerpnęłam wiele lat temu od Nigelli. Do tej pory jej pilaw jest jednym z moich ulubionych dań. Aby był naprawdę pyszny marynuje się tam drobno pokrojonego kurczaka w jogurcie z cynamonem. Kurczak jest bardzo miękki, soczysty i bardzo smaczny. 
Tak zrobione mięso można zabrać do przyjaciół, lub nawet tak jak my w lodówce turystycznej na Mazury (zdjęcie poniżej) gdzie bywa grillowane we wspaniałych okolicznościach przyrody.

Kurczak w marynacie jogurtowej upieczony na grillu świetnie komponuje się z różnymi sałatami. I taką właśnie wersję - doskonałą na upalne dni - proponuję.

niedziela, 22 lipca 2012

Kaczka z wiśniami

Zachęcona smakiem "Kaczki w sosie truskawkowym", nie mogłam się oprzeć eksperymentom z innymi owocami. Gdy Mama gotowała dżemy bezwstydnie podkradłam miskę już wydrylowanych wiśni i  garść czerwonych porzeczek. Uszło mi to na sucho bo szykowałam obiad dla jej gości. Jednym z dań była właśnie kaczka w sosie porzeczkowo wiśniowym.
Polecam.

Kaczka w sosie porzeczkowo - wiśniowym

10 kaczych piersi

łyżka masła
2 łyżki sosu sojowego
kilka listków czerwonej bazylii
sól

Marynata
2 łyżeczki młotkowanego pieprzu z kolendrą
200 ml wytrawnego czerwonego wina
młoda czerwona cebula bardzo drobno posiekana
kilka gałązek świeżego oregano

Sos wiśniowo - porzeczkowy
200 ml wytrawnego czerwonego wina 
500 g wydrylowanych wiśni
200 g obranych czerwonych porzeczek
łyżka cukru
pół łyżeczki młotkowanego pieprzu z kolendrą
50 ml brandy wiśniowej (może byc zwykła lub np wisniówka)
łyżka kaczego smalcu
łyżeczka zimnego masła
po kilka gałązek tymianku i oregano
sól do smaku


Kacze piersi oczyściłam z resztek piór i wymieszałam ze składnikami marynaty - w zimnym miejscu przykryte trzymałam ok 3 h.

Następnie mięso wraz z marynatą przełozyłam do szerokiego rondla, zalałam wodą (tak zby wszystko było przykryte) i gotowałam 20 minut.



Ten etap można wykonać nawet dzień wcześniej a mięso zostawić w wywarze. Na wierzchu zbierze się wtedy kaczy tłuszcz, który można wykorzystac do sosu. (co gorąco polecam)

Przestudzone mięso podsmażyłam na rumiano na maśle - lekko soląc z wierzchu i polewając sosem sojowym.
Zdjęłam z patelni.

Sos:
W rondelku skarmelizowałam cukier i wrzuciłam do niego owoce. Zalałam winem i gotowałam z ziołami związanymi w pęczek ok 30 minut. Doprawiłam jeszcze pieprzem i dla nadania ciekawego smaku z kaczym tłuszczem.
Na patelnię po kaczce wlałam brandy i gdy prawie odparowało dodałam sos (już bez ziół). Zagotowałam  i aby nadać jedwabistości dodałam łyżeczkę bardzo zimnego masła.
Sos jest lekko kwaśny, wyraźnie owocowy i pikantny dzięki kolendrze z pieprzem.

Pokrojone na kawałki mięso podałam z podsmażonym na kaczym tłuszczu pęczakiem i miksem sałat z dresingiem malinowym. 


Eksperyment został doceniony przez gości:)

Awangarda Smaku




środa, 11 lipca 2012

Jagodzianki



Jagodzianki to smak i zapach który uwielbiam od zawsze. Piekę je ostatnio przynajmniej raz w tygodniu - za każdym razem inne. Poszukuję doskonałości, bawię się strukturą i smakiem.
Nawet w prostych bułeczkach można zamieszać. I to nie byle jak i nie na jeden sposób- jeden z pomysłów na kształt szwedzki,drugi norweski, ciasto typowo polskie a obłożenie pachnące orientalnie. Do tego zamiast masła wspaniała oliwa.
Wyszło bardzo ciekawe i bardziej niż udane połączenie:)

Oliwne jagodzianki w dwóch wersjach

300 g mąki
pół szklanki Oliwy Extra Vergine Delicato Monini
3żółtka
40 g cukru 
15 g suszonych drożdży
woda (ok 3\4 szklanki )
łyżka ekstraktu  waniliowego

Dodatkowo
500 ml borówek (zwanych jagodami;):)
szczypta cynamonu (niekoniecznie)
szczypta kardamonu (niekoniecznie)
łyżka wody pomarańczowej
4 łyżki cukru trzcinowego
pół łyżeczki maki kukurydzianej

Przesianą mąkę wymieszałam z drożdżami, cukrem i żółtkami. Zagniatałam ciasto dodając wodę a na końcu oliwę ( z oliwy odłozyłam sobie 3 łyżki). Powstało pulchne, miękkie ciasto. Zostawiłam je do wyrośnięcia na 2 h - zagniatając je w tym czasie dwukrotnie (zauważyłam pozytywny wpływ powtórnego zagniatania na smak i konsystencję ciasta ).
Piekarnik nagrzałam do 170 stopni C. 
Ciasto podzieliłam na 2 części. 

Jedną z nich rozwałkowałam cienko na kształt prostokąta. Wysypałam na nią połowę borówek zostawiając wzdłuż obu dłuższych boków sporo miejsca, oprószyłam mąką kukurydzianą, oraz łyżką cukru trzcinowego. Ciasto złożyłam jak list urzędowy - ale  wzdłuż dłuższego boku - na 3 części . Jagody zostały w środku. Pokroiłam ciasto na kawałki po ok 3 cm i ułożyłam je w wąskiej blaszce obok siebie. Z wierzchu posmarowałam oliwa i obsypałam cukrem trzcinowym. Zostawiłam do wyrośnięcia na 20 minut. Piekłam do zrumienienie ok 20 minut.Ciasto je się odrywając po kawałku.

Drugą część ciasta zagniotłam z 3\4 pozostawionych owoców, odrobiną cynamonu, cukrem i kardamonem.  Podzieliłam je na kilka części i powstały mi bardzo nieforemne rustykalne bułeczki.  Na każdą nałożyłam resztę jagód rozgniecionych wraz z łyżką oliwy, cukrem i wodą pomarańczową.
Drożdżówki rosły 20 minut i tyle samo się piekły.
Obie wersje najlepsze na ciepło.

poniedziałek, 9 lipca 2012

Orzeźwienie potrzebne od zaraz

Gdy jest gorąco jedyne czego pragnę to orzeźwienia - czegoś lekkiego, kwaskowatego , owocowego. Takie jest to ciasto. Cytrynowy biszkopt i  cytrynowa pianka z owocami - świetny deser na upalne dni :)

Tego typu ciasta piekłam chyba zawsze. Biszkopt z owocami i galaretką. Wyjęty z zimnej lodówki zawsze smakował wybornie. To lekko podrasowana wersja tego bardzo popularnego ciasta.
Owoce właściwie można wybrać dowolne - tak samo galaretkę - ja miałam ochotę na kwaskowatość cytryny. Dlatego przygotowałam :

Cytrynowe ciasto z cytrynowo - owocową pianką


Biszkopt cytrynowy
3 jajka
2 łyżki maki tortowej
1 łyżka maki ziemniaczanej
40 g rozpuszczonego masła
3 łyżki cukru
2 łyżki płatków migdałowych (niekoniecznie, ale lubię zróżnicowaną strukturę ciasta)
skórka otarta z połowy cytryny
sok z połowy cytryny
ewentualnie 3\4 łyżeczki proszku do pieczenia - (ja nie używam ale jeśli nie masz przekonania do swojego miksera to polecam)
szczypta soli
kieliszek cytrynówki (niekoniecznie)

Pianka cytrynowa:
1 galaretka cytrynowa (z cukrem na 500 ml wody)
200 ml gorącej wody
300 ml zimnego jogurtu (użyłam greckiego)
sok z połowy cytryny
kieliszek cytrynówki (niekoniecznie)



Dodatkowo
500 - 700 g mieszanych oczyszczonych owoców sezonowych - użyłam -malin borówek i czerwonych porzeczek


Zaczęłam od biszkoptu - Piekarnik rozgrzałam do 170 stopni C. Tortownicę o średnicy 20 cm wyłożyłam na dnie papierem do wypieków i wsypałam trochę migdałów.  Ubiłam  do białości jajka z cukrem (jeśli wolisz możesz ubić osobno białka z cukrem i osobno żółtka a potem je połączyć).  Dodałam sól,  przesianą mąkę (jeśli używasz proszku to mieszasz go z mąką), cytrynę i na końcu masło i połowę migdałów.. Wszystko delikatnie ale dokładnie wymieszałam.  Wylałam ciasto na migdały w tortownicy i posypałam z wierzchu resztka płatków.
Piekłam ok 20 minut.
Przestudziłam 15 minut w foremce a potem już bez blaszki i papieru na kratce. Lekko skropiłam ciasto cytrynówką.
Wyłożyłam krem i owoce - chłodziłam ok 2 h w lodówce.

Cytrynowa pianka jest bardzo prosta. Rozpuściłam we wrzątku galaretkę i ją wystudziłam.  Jestem niecierpliwa więc miskę z galaretką wstawiam do drugiej miski pełnej lodowatej wody:). Wymieszałam trzepaczką galaretkę z sokiem z cytryny, wódką i jogurtem. Dzięki ubijaniu powstaje pianka a dzięki zimnym składnikom wszystko szybko zastyga. Do "kremu" wrzuciłam większość owoców.

Ciasto jest lekkie i smaczne. Nie wymaga długich przygotowań. W sam raz na upały:)

środa, 4 lipca 2012

Torcik dla mojego K. i burza;)

Moje K. obchodzący popularne imieniny zażyczył sobie torcik mocno czekoladowy z malinami. Przejrzałam  mniej i bardziej popularne blogi ale .... ostatecznie zrobiłam po swojemu. Postanowiłam zaufać sobie i liczyć na to że wszystko się uda i będzie pysznie.
Udało się. torcik wprawdzie nie jest wyszukany, ale intensywny nieco truflowy w smaku z mocnym akcentem malin. Jego niewątpliwą zaletą jest łatwość przygotowania - nie może się nie udać . Nie jest też zbyt czasochłonny. 

Dla mnie już zawsze będzie kojarzył się z burzą. Jedliśmy to ciasto siedząc bezpiecznie na tarasie - wokół szalał wicher, niebo przecinały błyskawice a wszystko okraszały nam grzmoty. Tak już mam - uwielbiam burze.  Kocham gdy po dniu pełnym parnego, dusznego powietrza zaczyna wiać a granatowe niebo przecinają błyskawice. Lubie wypatrywać tych poziomych, zajmujących pół  nieba. Czekam na pierwsze ożywcze krople chłodzące rozgrzaną ziemię i na ozonową rześkość powietrza po burzy. Po południu wypatruję tęczy i jak dziecko mam ochotę skakać przez kałuże a w nocy.... no cóż po prostu śpię. W nocy burze mnie nie cieszą - nie słyszę ich bo śpię - potem słucham zdziwiona . W nocy była burza. Hmm nic nie słyszałam.
A Wy? 

Torcik mocno czekoladowy z malinami

Biszkopt czekoladowy

4 jajka
2 łyżki maki tortowej
1 łyżka mąki ziemniaczanej
1 łyżka kakao
4 łyżki cukru
1 łyżka ekstraktu waniliowego
60 g czekolady 55% z pekanami
60 g masła

Krem czekoladowy

1 opakowanie 250 g serka typu mascarpone
100 g czekolady 55% z pekanami
20 g masła
50 ml brandy wiśniowej
szczypta soli

400 g malin
60 ml brandy wiśniowej
2 łyżki kakao

Piekarnik nagrzałam do 170 stopni C. Foremkę o średnicy 20 cm wyłożyłam na dnie pergaminem.  Czekoladę roztopiłam z masłem. Jajka ubiłam z cukrem do białości (to bardzo ważne - bo do ciasta nie dodaję proszku do pieczenia). Najpierw wymieszałam masę jajeczną z czekoladą a na koniec przesianymi mąkami i kakao.  Całość przelałam do foremki i piekłam ok 25 minut. Ciasto studziłam 15 minut w foremce a potem już bez boków tortownicy. 
Zimne przekroiłam, mocno nasączyłam brandy i przełożyłam kremem i malinami. Na wierzchu i po bokach rozsmarowałam resztkę masy i ozdobiłam torcik kakao i malinami.

Aby zrobić krem potrzebowałam dosłownie 5 minut. 
Czekoladę stopiłam z masłem - jednocześnie zaczęłam miksować serek.  Masę czekoladową wlałam do serka, dodałam brandy do smaku - musiało byś wyczuwalne. Całość ubiłam na bardzo puszysty krem.

Czekolada z orzechami jest ciekawym akcentem - dodaje nowej struktury. Ciasto było pyszne -  smak czekolady podkreślało kakao - a całość wyszła lekko truflowa. Polecam:)




poniedziałek, 2 lipca 2012

Samotne śniadanie


Bardzo rzadko jem sama śniadanie. Wychowałam się w domu pełnym ludzi, celebruję śniadania z moim K. a na wakacjach ucztujemy śniadaniowo z przyjaciółmi. Dlatego gdy mam sama zjeść śniadanie czuję się zagubiona. Szukam pocieszenia. W niedzielę w lodówce znalazłam takie.

1 brzoskwinia
2 platerki serka koziego z miodem
łyżeczka miodu eukaliptusowego
klika listków miety
różowy pieprz

Przepołowione brzoskwinie polane połową miodu zapiekłam 5 minut w gorącym piekarniku. W miejsce po pestce włozyłam serek, oprószyłam pieprzem, posypałam mięta i polałam midem. W termoobiegu papiekłam 3 minuty a potem ... no cóż po prostu zjadłam.
Sadzę ze będzie to idealna przystawka lub deser na lato:) lub śniadanie:)




niedziela, 1 lipca 2012

Ryba na początek lata

Postanowiłam poeksperymentować ze smakiem. Masło, wanilia, ryba , bób kapary i wino. Wyszło pysznie. Lekkie, delikatne danie w sam raz na obiad w nadchodzące upały.

Halibut z bobem w maśle waniliowym

pół kg świeżego bobu
pół kg filetu ze świeżego halibuta
laska wanilii
1szalotka drobno pokrojona
200 ml białego wytrawnego wina
50 g masła czosnkowego
50 g lekko solonego masła
łyżka małych kaparków  lub większych posiekanych
10 listków mięty
łyżka posiekanego koperku
kilka gałązek koperku
cukinia baby
mąka i biały pieprz do obtoczenia ryby
sól

Bób ugotowałam prawie do miękkości w niesolonej wodzie!!! Obrałam ze skórek.
Szalotkę i wino wraz z laską wanilii gotowałam do zgęstnienia.
Rybę obtoczyłam w pierzu i mące. Usmażyłam na maśle czosnkowym na rumiano. Na sam koniec smażenia wrzuciłam cieniutko pokrojoną cukinię i połowę listków mięty. 
Zredukowane wino przecedziłam na patelnię, dodałam kapary, posiekaną miętę wyskrobane ziarenka wanilii. Zagotowałam sos z bobem - na koniec dosmaczając i zagęszczając lekko solonym masłem.
Rybę podałam na bobie na wierzchu układając cukinię. Całość polałam pachnącym waniliowo - maślanie sosem.
Podałam z młodymi ziemniakami z koperkiem oraz białym winem:)
Warzywa strączkowe - edycja letniaAwangarda Smaku




Kaczka na pożegnanie truskawek

Kilka miesięcy temu pod wpływem impulsu kupiłam słodkie wino truskawkowe. Tak!! Nie przeklikałam się - słodkie.
Nie była to pomyłka, nie było to także aż tak ekscentryczne jak zakup likieru marchewkowego jakieś piętnaście lat temu w San Marino;):)

Od początku wiedziałam że trzeba je wykorzystać do kaczki - taki po prostu był plan. Czekałam na specjalną okazję i oczywiście prawdziwe truskawki. A ponieważ nigdy nie robiłam kaczki inaczej niż na krwisto - dlatego skorzystałam z doświadczenia Joanny z Kólestwa Garów  i tak powstało danie niezwykłe.  Wyrazisty smak kaczki podkreślony słodkawym sosem docenili goście. Warto było :)



Kaczka w sosie truskawkowym
(6-8 porcji)

8 kaczych nóg lub 4 nogi i 4 piersi
łyżka masła
2 łyżki sosu sojowego
kilka listków czerwonej bazylii
sól

Marynata
2 łyżeczki młotkowanego pieprzu z kolendrą
150 ml wina truskawkowego 
młoda czerwona cebula bardzo drobno posiekana
kilka gałązek świeżego oregano

Sos truskawkowy
200 ml wina truskawkowego
500 g bardzo dojrzałych truskawek
łyżka cukru
pół łyżeczki młotkowanego pieprzu z kolendrą
50 ml brandy
łyżeczka zimnego masła
po kilka gałązek tymianku i oregano
sól do smaku

Kaczka jest marynowana - należy więc przynajmniej 2 godziny przed właściwym gotowaniem przygotować marynatę.
Udka kacze pozbawiłam kości i wymieszałam w misce ze składnikami marynaty. Przykryte trzymałam w lodówce kilka godzin.
Następnie każdy kawałek mięsa zwinęłam w kulkę (w środku zostawiając cebulkę) i pospinałam wykałaczkami. Przygotowałam 8 arkuszy papieru do gotowania - na środku każdego ułożyłam mięso, polałam marynatą i uformowałam paczuszki - sakiewki. Mocno zawiązane gotowałam w wodzie 20 minut pod przykryciem w płaskim szerokim rondlu. 
Przestudzone odpakowałam z paczuszek i pozbawione już wykałaczek podsmażyłam na rumiano na maśle - lekko soląc z wierzchu i polewając sosem sojowym.
Zdjęłam z patelni.

Sos:
W rondelku skarmelizowałam cukier i wrzuciłam do niego większość truskawek (najładniejsze zostały do dekoracji). Zalałam resztką marynaty, winem i gotowałam z ziołami związanymi w pęczek ok 30 minut. Doprawiłam jeszcze pieprzem , 
Na patelnię po kaczce wlałam brandy i gdy prawie odparowało dodałam sos (już bez ziół). Zagotowałam  i aby nadać jedwabistości dodałam łyżeczkę bardzo zimnego masła.


Mięso pokroiłam na kawałki, polałam sosem i przybrałam truskawkami oraz  czerwoną bazylią. Jako dodatek podałam mix sałat z truskawkami i miętą wraz z sosem miodowo - kolendrowo - limonkowym oraz młode ziemniaki z ziołami.

A wracając do likieru marchewkowego - nie był taki straszny - jeden z kolegów mojej siostry wypił go z sokiem pomarańczowym:)
Awangarda Smaku
Truskawki 2012