U mnie za oknem pada. I zimno. I ogólnie mało przyjemnie.
Zdecydowanie nie jest to ciepły letni deszcz, ani burza, którą uwielbiam.
Marudzę.
Na szczęście mam bułkę drożdżową. Bułką nazywam ciasto drożdżowe upieczone w keksówce - ciasto bez żadnych wymyślnych dodatków. Tak to ciasto nazywa moja Babcia i tak mi zostało. Piekę ją przy okazji placków z owocami według tego przepisu.
Bułka drożdżowa jest właściwie polską odmianą swojej francuskiej kuzynki czyli brioche :). Traktuję ją jako najbardziej obok biszkopta uniwersalne ciasto.
Zaraz po upieczeniu - jeszcze lekko ciepłą kroimy i smarujemy masłem. Nic więcej nie potrzebuje - pełnia smaku - lekko waniliowa idealna. Do tego kubek dobrej herbaty lub kawy.
Na drugi dzień pokrojona w kromki jako kanapka z masłem i truskawkami. Śniadanie z dzieciństwa. Wtedy był najlepszy rogalik maślany z miejscowego GS - teraz nie ma już takich więc wykorzystuję bułkę. Gdy jakimś cudem bułka zostanie - to wtedy stanowi idealną bazę do tostów, tostów francuskich i zapiekanek chlebowych.
Wczoraj Bocado pisała o chlebie z jabłkiem jako śniadaniu z dzieciństwa. Moniczka wspomniała o chlebku razowym z twarożkiem i kiwi. To nasze wspomnienia - a Wasze? Czy robicie kanapki owocowe? I jakie kompozycje były waszymi ulubionymi?
U mnie wciąż nr 1 to poniższy zestaw.
Super Blog!
OdpowiedzUsuńA pyszne jedzenie to jest to, co nas kręci.
Zapraszamy do wzięcia udziału w konkursie "Kolory Tęczy"
Tym razem kolor CZERWONY
szczegóły na http://bake-a-cake.pl/pl/n/7
Pyszne sniadanie! Marzy mi sie takie w sobotni poranek...
OdpowiedzUsuńile ja bym dała aby moje śniadanie jutrzejsze tak wyglądało :)
OdpowiedzUsuńbuziaki!
Szana,
www.gastronomygo.blogspot.com