Nie ukrywam, sporo jeździmy. Głównie samochodem. Zdarza się nam pokonywać całą Polskę jednego dnia ( np. z Zakopanego przez Łódź do Gdańska i z powrotem;)) lub pół Europy. W takich wypadkach warto mieć coś dobrego pod ręką. Batony na stacjach już dawno nam się przejadły, ich ciastka straszą ilością E-składników a czasu też nam szkoda:)
Jednym z naszych klasyków jest brownie. Właściwie P. niedawno zwrócił mi uwagę ze jeszcze nie ma go na blogu. Dla mnie jest tak oczywisty;). Zapraszam na mroczny smak czekolady. Tym razem z odrobiną soli morskiej.
Zmodyfikowany przepis Agnieszki Kręglickiej - przerobiłam kilka.... i to właśnie jej pasuje mi najbardziej jako baza. Korzystam z niego od lat i zawsze jest tak samo nieidealnie idealny;)
Uwielbiam jego zakalcowatość:)
Brownie z solą morską i migdałami
150g gorzkiej czekolady (używam minimum 70% - inne nie ma sensu - potwierdza to nawet moje K.)
150g masła 75 g mąki 200 g cukru 4 jajkaPłatki migdałowe - garść ok 70 g
pół łyżeczki soli morskiej
30 ml whiskey
łyżeczka masła
Piekarnik nagrzewam do 170 stopni C. Na małej patelni rozpuściłam masło z 1\4 łyżeczki soli i w ciepłym podprażyłam przez chwile migdały - dosłownie tylko zaczynały pachnieć. Kwadratową foremkę o boku ok 25 cm wyłożyłam papierem.
Rozpuściłam w kąpieli wodnej masło z czekoladą (czyli trzymałam je na parze w szklanej misce).
Jajka ubiłam z cukrem, dodałam do nich mąkę a na koniec wlałam przestudzoną czekoladę. Wymieszałam masą z migdałami i whiskey. (ale niezbyt dokładnie ). Na wierzchu oprószyłam solą. Piekłam 18 minut.
Wspaniale smakowało z kawą.
zazdroszczę podróży i takiego ciacha :-)
OdpowiedzUsuńNaprawdę wygląda zdumiewająco przepięknie :)
OdpowiedzUsuń