Kupiłam kawałek wołowiny z zamiarem przerobienia jej na hamburgery. Aby była bardziej delikatna została zalana litrem maślanki i wstawiona do lodówki. Miała spędzić tam 24h. Niestety deszcz zniszczył nasze plany grillowe. Ale wołowina została. Co jest najprostsze? Oczywiście pieczeń.
Tajemnica głębokiego smaku tkwi w czasie. Długi czas duszenia na małym ogniu i mamy coś genialnego. O bogatym smaku i niesamowitym aromacie. Polecam:) zwłaszcza z domowymi kluskami.
Nie zniechęcajcie się długim czasem gotowania! Danie jest wyjątkowo proste a przez większość czasu nie musimy nic robić.
Pieczeń wołowa w sosie pieczarkowo - tymiankowym
(dla 6 -8 osób lub na 3 obiady dla 2)
1,5 kg wołowiny ( w tym wypadku była to pręga wołowa, która 48h spędziła w maślance ale to nie jest konieczne)
łyżka oliwy zwykłej lub neutralnego w smaku oleju do smażenia
0.5 kg pieczarek
3-4 cebule
100 ml czerwonego wina
10 gałązek świeżego tymianku
2 listki laurowe
sól i pieprz
500 ml bulionu ( użyłam wywaru z suszonych warzyw) lub wody
W grubym rondlu, w którym zmieści się pieczeń, rozgrzewamy oliwę i wrzucamy osuszone papierowym ręcznikiem mięso. Obsmażamy je na rumiano z każdej strony. W tym czasie siekamy cebulę - możemy ja tylko pokroić na ósemki. Dorzucamy do mięsa. Smażymy przez chwilę i gdy też zacznie się rumienić - zalewamy winem i bulionem. To również czas na dodanie soli, pieprzu (najlepiej pokruszonego), związanych w pęczek 8 gałązek tymianku i listków laurowych. Mięso dusimy ok 2 h na bardzo małym ogniu. Po tym czasie dodałam pokrojone na ćwiartki pieczarki (ale jeśli kupicie mniejsze - mogą być w całości) i dusiłam jeszcze pół godziny.
Danie możemy podać w sosie, który powstał w czasie pieczenia - ale podkręciłam je poprzez zmiksowanie ok 1\3 pieczarek i cebuli blenderem. Dzięki temu zabiegowi uzyskałam gesty, aksamitny sos - bez konieczności zgęszczania śmietana, masłem itp..
Przed podaniem wyrzucamy listki laurowe i pozostałości ziół, dodając do sosu listki otarte z 2 pozostałych gałązek tymianku. Mięso podgrzewamy w sosie.
Kluski z deski
(2 porcje - lub 4 w gulaszu)
300 g mąki pszennej
1 jajko z lodówki
lodowata woda
sól
Mąkę mieszamy z jajkiem i szczyptą soli dolewając tyle zimnej wody aby powstało ciasto geste , lecz dające się wyrabiać widelcem. Ciasto wyrabiamy tak długo aż na jego powierzchni powstaną pęcherzyki powietrza a całość zacznie odchodzić od łyżki ( ok 10 minut). Można użyć od razu ale ja polecam min pół godziny w lodówce.W szerokim garnku gotujemy lekko osoloną wodę. Ciasto wykładamy na zwilżoną wodą deskę i odcinając kawałki wrzucamy je do wody. Powstaną długie nieregularne kluski. Gotujemy je ok 3 minut.
Smacznego:)
Pyszne są takie kluski właśnie razem z miesem. Moja babcia robiła też tzw. lane kluski do rosołu, zastanawiam się, czy to to samo?
OdpowiedzUsuńNie do końca. Lane kluski w postaci którą ja znam są bez dodatku wody. I je też uwielbiam;)
OdpowiedzUsuńU nas kluski p. Agnieszki nazywały się kładzione i znam je tylko z opowiadań.
OdpowiedzUsuń