Kilka dni temu upiekłam tartę cytrynową. Wspaniała ! Ale moje K. stwierdził, że zbyt kwaśna. On woli delikatniejsze smaki. Uruchomiłam wyobraźnię i zaczęłam wyliczać czym można zastąpić cytrynę. Na dźwięk słowa kawa - rozbłysły oczy mojego K. i stwierdził. Tak, tak, kawowa. Nie mogłam odmówić tej prośbie. Wczoraj na urodzinowy deser zrobiłam specjalnie tylko dla Niego kawowe creme brulee.
Przepis wymyśliłam sama - proporcje były na oko. Wyszło pysznie:). Tego typu deser uwielbiamy jeść z możliwie szerokich naczyń z bardzo ważnego powodu. Po prostu mamy więcej pysznej cukrowej przypalonej skorupki do schrupania:).
Kawowe creme brulee
(2 porcje dla łasuchów lub 4 normalne)
3 jajka
100 ml śmietany kremówki *
100 ml świeżo zaparzonej kawy espresso*
5 łyżek cukru
łyżka ekstraktu z wanilii (lub np ulubiony alkohol pasujący do kawy)
1 łyżka brązowego cukru - na skorupkę
Rozgrzałam piekarnik do 150 stopni C wraz z blachą wypełnioną na wysokość ok 1 cm wodą.
Ubiłam śmietankę z cukrem, dodałam do tego jajka i gdy krem był wymieszany wanilię i całość zalałam gorącą kawą. Chwilę pomieszałam na małych obrotach i przelałam do naczyń do zapiekania. Wstawiłam naczynia na blachę z wodą. W piekarniku krem spędził ok 40 minut.
Tuż przed podaniem posypałam wierzch deseru cukrem i przypaliłam go palnikiem. Po chwili przebijaliśmy pękającą z delikatnym chrzęstem skorupkę. Było pysznie:)
*Jeśli nie parzycie w domu espresso a używacie kawy rozpuszczalnej - to możecie użyć 200 ml śmietanki i 3 łyżeczek kawy rozpuszczonych w odrobinie wody. Ale ja wolę smak prawdziwej kawy:)
czekam z niecierpliwością!
OdpowiedzUsuńpiękne zdjęcie.
Nie ma co, zapisuje, bo ze mnie prawdziwa kawoszka, wiec jestem pewna, ze ta wersja creme brulee podbije moje serce :)
OdpowiedzUsuńAle to smakowicie wygląda! ;)
OdpowiedzUsuńOstatnio na urodziny dostałam palnik i teraz zbieram przepisy na creme brulee. Po klasycznym ten na pewno będzie drugi w kolejce, pysznie wygląda :))
OdpowiedzUsuńcoś w sam raz dla takiego kawosza jak ja! :)
OdpowiedzUsuńWow! Takiego brulee to ja jeszcze nie próbowałam! Cudny!
OdpowiedzUsuń