poniedziałek, 31 października 2011

Makaron - czyli zrób to sam!- przepis

Zrobienie makaronu jest proste ale czasochłonne. Używam semoliny i prawdziwych jajek od Babci. Mam też maszynkę do wałkowania i cięcia płatów na odpowiedniej szerokości wstążki.
Najchętniej robimy makaron wspólnie - to wygodnie mieć pomocnika.
W czasach pośpiechu i gotowych dań zapraszam do domowej manufaktury makaronu.

wtorek, 25 października 2011

Makaron - czyli zrób to sam!


Z dzieciństwa pamiętam płaty ciasta makaronowego schnące na prześcieradłach. Babcię lub Mamę wałkującą ciasto a potem iluzję krojenia bez wysiłku zwiniętych zrolowanych warstw ciasta. Stuk, stuk, stuk,stuk, błysk noża i palce przesuwające się lekko po cieście. I tak powstawał makaron. Potem tylko należało go przesuszyć i .... gotowe. Makaron do rosołu (lub innej zupy gotowy). Łazanki lub kluski do potraw na słodko powstawały z szerokich pasków makaronu złożonych jeden na drugi.
Staram się kontynuować tradycję i też czasem robię makaron. 
Dziś tylko zdjęcie  (bo podobno mamy Światowy Dzień Makaronu)- a przepis wkrótce:)

wtorek, 18 października 2011

Bezy!!!

Jak obiecałam we wczorajszym wpisie podaję przepis na bezy.
Wiem, można je kupić w każdej cukierni i większości sklepów spożywczych. Ale jak dziś usłyszałam - to inny wymiar bezy. i moim zdaniem od czasu do czasu warto wykorzystać białka i upiec te kruche, lekkie pianki.
Przygotowałam je klasycznie - przynajmniej tak mi się wydaje. 
Podobne bezy piekłam wieki temu korzystając z bardzo starej książki kucharskiej w pensjonacie znajomych. Metoda jest ta sama. Ale nie pamiętałam proporcji. Metodą prób i błędów doszłam do obecnego ideału.
Jeśli lubicie kruche, chrupiące bardzo suche bezy - to przepis dla Was. 


Bezy

Proporcje:
1 białko kurze
60 g cukru
10 ml wody
szczypta soli.


Z wody i cukru w garnku o grubym dnie ugotowałam syrop.( Musiałam ugotować go do tzw "nitki" czyli chodziło o to by powstał gęsty syrop który gdy pomieszałam widelcem i podniosłam tenże do góry to spadająca ostatnia kropla pociągnęła za sobą nitkę).
W międzyczasie w mikserze stacjonarnym ubiłam na sztywno białka ze szczyptą soli. 
Gotowym syropem lejąc go ostrożnie zalałam białka cały czas miksując je na małych obrotach. Zwiększyłam obroty i ubijałam całość do przestudzenia - ok 20 minut.
Piekarnik nagrzałam do 110 stopni C.
Ponieważ nie jestem perfekcjonistką a jestem leniwa:) nałożyłam pianę łyżką i wyszły nieregularne wzgórki.
Suszyłam je w termoobiegu ok 3h. Zaraz po wyjęciu - jeszcze ciepłe były lekko ciągnące. Po wystudzeniu idealnie kruche, błyszczące - przepyszne.

Oczywiście można ubijać białka ręcznie - ale to zajmie więcej czasu.

Bezy najchętniej zjadamy solo. Ale wczoraj wymyśliłam Różowy Deser.



poniedziałek, 17 października 2011

Różowy tydzień


Bierzesz prysznic po meczącym dniu. Trudy dnia spływają z Ciebie. Po wytarciu wybierasz swój ulubiony balsam do ciała. To Twoja chwila. Cieszysz się nią smarując ciało....
Nagle coś cię niepokoi. Sprawdzasz jeszcze raz. I ponownie. I znów...
Noc nieprzespana. Lekarz potwierdza, że jest powód do niepokoju. Ogarnia Cię strach: jesteś bardzo młoda i ciebie to nie dotyczy! To nie powinno Cię dotyczyć.
A jednak....

Akcja w której biorę udział jest mi bardzo bliska. Chcę by wszystkie dziewczyny - bez względu na swój wiek i stan zdrowia nie zapominały się badać - by pamiętały o sobie i profilaktyce. To bardzo ważne!!!!
U mnie wszystko  już jest ok:) Ale badań nie zaniedbuję. Profilaktyka jest  najważniejsza i uśmiech też. Wbrew i na przekór. To takie kobiece.

A więc na przekór wszystkiemu różowy deser. Słodki, optymistyczny i baaaardzo pyszny.
Chciałam stworzyć coś wyjątkowego. Chciałam coś, co wywoła uśmiech u oglądających i jedzących. Powstał deser z domowej bezy i malinowego crud. Proste i pyszne.

Przyznam nigdy nie jadłam crud. Ani lemon crud ani żadnego innego. Dużo czytałam ale nie mogłam się zdecydować. Myślałam o bezie z lemon crud ale nie jest różowo. A co jest różowe? Oczywiście maliny. Przedstawiam zatem mój własny malinowy crud - raspberry crud. Świeży w smaku, intensywny bardzo malinowy. Przeczytałm kilka przepisów na blogach i stworzyłam swoją wersję. Zapraszam.

Różowy deser specjalnie dla dziewczyn (bez względu na to ile dziewczyna ma lat)

Beza z malinowym crud

Beza

Malinowy crud

2 żółtka (użyłam jajek od babci - nie ma zdrowszych)
150 g malin mrożonych (użyłam samodzielnie zerwanych w Paleśnicy więc super eko i bio;))
cukru pudru
50 g masła
50 g cukru pudru (można mniej )

Maliny rozmroziłam i po w miarę dokładnym rozgnieceniu przetarłam przez sitko. Żółtka utarłam na pianę razem z masłem i cukrem. Przecier a raczej sok malinowy wymieszałam z masą maślano - żółtkową w rondelku z grubym dnem i podgrzewałam na małym ogniu. Cały czas mieszałam trzepaczką by nie zrobiła mi się malinowa jajecznica. Krem pięknie zgęstniał po ok 12 minutach. Ostudziłam i większość przełożyłam do małego słoiczka. Ale przede wszystkim polałam nim samodzielnie upieczone idealnie kruche bezy na które przepis podam wkrótce:)

Z tego co czytałam można go przechowywać w lodówce do ok tygodnia.

Wykorzystanie tego różowego cudu to:
  • przekładanie ciasteczek
  • nadziewanie naleśników
  • smarowania bułeczek śniadaniowych
  • wyjadanie ze słoiczka
  • i co nam podpowie wyobraźnia.


Jedno jest pewne, crud zagościł w naszej kuchni. 

Wszystkim dziewczynom życzę uśmiechu i zdrowia. Dbajcie o siebie.


niedziela, 16 października 2011

Chleb nasz powszedni

Bake Bread for World Bread Day 2011Dzisiaj mamy Światowy Dzień Chleba.
Z tej okazji upiekłam nasz ulubiony chleb. Zwyczajny pszenno - żytni z czarnuszką. Proste składniki, składają się na wspaniały prawdziwy smak. 
W tej chwili cały dom pięknie pachnie.  Chleb stygnie, delikatnie pęka mu skórka...
Takich chwil życzę wszystkim.

Chleb jest oczywiście na zakwasie. Wykorzystałam zakwas żytni a składniki odmierzyłam kubkiem. Proporcje może nie są apteczne - ale to prosty domowy wypiek. Robiony przy okazji innych prac. Przepis jest mój - doszłam do niego metodą prób i błędów. Jestem z niego bardzo dumna. Zdaniem mojego K. to taki "zwykły" chleb. Domaga się go najczęściej. Pasuje do wszystkiego ale najlepszy jest z masłem. Ma wspaniałą chrupiącą skórkę.


Chleb pszenno - żytni


Zaczyn:
przygotować wieczorem lub min. 10 h wcześniej

3 łyżki gęstego aktywnego zakwasu żytniego
2 kubki (220 ml) mąki chlebowej żytniej
2\3 kubka wody

Ciasto:

cały zaczyn
3 kubki mąki pszennej chlebowej (użyłam typu 850)
1\2 kubka semoliny
1\2 kubka mąki ziemniaczanej
4 małe łyżeczki soli
1 kubek wody
łyżeczka czarnuszki do posypania (ewentualnie)

Mieszam wszystkie składniki oprócz soli  i czarnuszki zagniatając ok 15 minut ciasto. Jeśli jest zbyt suche   lub zbyt luźne dolewam wody lub dosypuję mąki. Dopiero teraz dodaję sól i zagniatam ciasto jeszcze przez 2-3 minuty. Wszystko zostawiam do podwojenia objętości co zajmuje ok 3.5h. W czasie wyrastania dwukrotnie składam ciasto ( to znaczy rozciągam je na blacie lekko posypanym mąką, i składam jak list urzędowy na trzy części i potem jeszcze raz na trzy tak, że powstaje paczuszka).
Teraz formuję bochenek i mocno obsypany mąką przekładam do koszyczka do wyrastania a ten wkładam do reklamówki. Zostawiam wszystko na ok 1h.
W międzyczasie nagrzewam piekarnik do 250 stopni C wraz z blachą na której będę piekła chleb.  czas na szybkie działanie:)

Chleb wykładam na gorącą blachę. Nacinam żyletką, posypuję czarnuszką mocno spryskuję wodą i wsuwam do piekarnika. Po 10 minutach obniżam temperaturę do 200 stopni. Piekę jeszcze 35 minut. Dobrze jest sprawdzić czy się upiekł stukając w spód chleba. Ma mieć głuchy odgłos. Jeśli nie dopiekam jeszcze 5 minut.
Wyjmuję i od razu delikatnie smaruję wodą. Odkładam na kratce do wystudzenia powstrzymując się przed zjedzeniem piętki przynajmniej 2h.






Zapraszam i marzę o czasach gdy nikomu nie braknie chleba powszedniego....


sobota, 15 października 2011

Targi

Byłam na targach  Natura Food  i jestem na TAK. Poproszę o takie produkty w sklepach i restauracjach. Poproszę o takie jedzenie.





Na początek odwiedziłam panów z Manufaktury Czekolady. To kolejna moja wizyta na ich stoisku. O tych pełnych pasji, wiedzy i uroku ludziach pierwszy raz przeczytałam u Liski. Próbowałam wszystkich ich czekolad i sądzę że są wspaniałe. Bardzo intensywne i prawdziwe w smaku. Moja ulubiona to ta z solą morską - wspaniałe połączenie.  Miałam również przyjemność spróbowania fantastycznej czekolady  do picia. To ich nowość i moim zdaniem strzał w dziesiątkę. Czekam, aż pojawi się w łódzkich!!! kawiarniach i do zrobienia w domu.









Następnie odwiedziłam Michała i jego stoisko z książkami. Na targach prezentował nowość "Browary Łodzi i Regionu" oraz inne swoje propozycje. Więcej znajdziecie na jego stronie.




Obok były stoiska browarów. 







Te fantastyczne zioła to pomysł na przyszły ogród. Fioletowe kwiaty to bazylia- niesamowicie pachnie.







I kilka innych fotek:)

A dziś na śniadanie....

Zgadnijcie - odpowiedź po południu;)


To nie były pancakesy;) ale placuszki - serniczki.


Jedne z moich ulubionych szybkich placuszków. Moim zdaniem mają same zalety: ich przygotowanie to tylko kilka minut, smażę je bez tłuszczu, są lekkie i puszyste - ale treściwe, delikatne i miękkie, do przygotowania wystarczy miska i rózga.
Przygotować je można w każdym miejscu w którym dysponujemy palnikiem i patelnią. Zazwyczaj wykorzystuję jakiś serek z kubeczka - w tym wypadku była to ricotta, ale używałam też mascarpone, jakiegoś waniliowego, serków kanapkowych, puszystych i twarogu też. Właściwie każdy biały ser  jest dobry. Często używam resztek;)

Te placuszki to kolejna propozycja skierowana również dla dzieci. Miałam przyjemność przygotowywać te placki dla kilku maluchów i zawsze placki znikały z talerzy. Świetne na mazurskich rejsach oraz Tatrzańskich wyprawach na narty. Gotowe w kilka minut więc nim maluchy np zdążą się ogarnąć po sankach mają na stole pyszne placuszki. Zachwycała mnie mała M. która zimą w Białce zdecydowanie preferowała te placki z miodem koniecznie akacjowym.
Gdy do małych smakoszy dosiadają się więksi - bez obaw możemy przygotować większą porcję. 
To mój własny przepis. A dlaczego serniczki? Bo podczas smażenia kuchnię wypełnia kuszący sernikowy zapach, a same placuszki bardzo przypominają w smaku ten cudowny wypiek.
Placuszki "serniczki"
(ok 8 placuszków- 1- 2 porcje)


serek ok 125g 
1 jajko
1 łyżka maki ziemniaczanej
2 łyżki mąki pszennej (można zastąpić orkiszową lub razową)
wanilia (niekoniecznie)
otarta skórka z cytryny lub pomarańczy lub limonki (niekoniecznie)
cukier ok 1 łyżeczki

Dodatki do wyboru:
mus owocowy, świeże owoce, mód, syrop klonowy, syrop owocowy, dżem
Serek dokładnie mieszamy  rózgą z jajkiem, cukrem, wanilią i skórką z cytrusów. Po chwili dodajemy mąkę i dokładnie mieszamy razem wszystkie składniki.  Można też składniki zmiksować lub w ostateczności wymieszać widelcem  - ale jeśli użyjecie twarogu warto go wcześniej dokładnie rozgnieść z odrobiną mleka lub śmietanki. Teflonową patelnię rozgrzewamy ale niezbyt mocno i kładziemy łyżką placuszki. Smażymy na małym ogniu i po chwili odwracamy. Mały ogień jest istotny - pozwala nam nie przypalić placuszków i nie dopuścić do tego by pomimo ciemnej zewnętrznej skórki pozostały surowe w środku.
Podajemy z ulubionym dodatkiem:)

niedziela, 9 października 2011

Risotto z cukinią i rydzami

W tym miesiącu tematem przewodnim  konkursu w którym biorę udział jest dynia i rodzina:). 
Na szczęście jest ta rodzina. Czyli mogę użyć cukinii:) - bo to moje ulubione warzywo. Mogłam wykorzystać cukinie które przywiozłam od Mamy. Do tego Rodzice przywieźli mi rydze. Prawdziwe pyszne, świeże rydze.  Pomarańczowe cudo - dla mnie najlepsze grzyby. Czekam na nie cały rok - tu gdzie mieszkam trudne do dostania - wręcz nieosiągalne. Usmażone na maśle zjedzone z kromką chleba są rarytasem równym najwymyślniejszym daniom.
Do dania konkursowego użyłam obu przysmaków i powstało cudownie aromatyczne risotto. Zjedliśmy je na śniadanie:) - bo dlaczego nie?
Wspaniałe, piękne pachnące, sycące. Idealne.
Tak ten przepis zasługuje na prezentację w konkursie.
Zasady przygotowania risotta podałam tutaj

Jesienne risotto z rydzami.




1 szklanka ryżu arborio
1/3 szkalnki dobrego białego wina (jeśli nie mamy naprawdę dobrego to nie dodajemy)



1 mały drobno posiekany por biała część
2 łyżki masła
2 szklanki rosołu warzywnego
1 spora młoda cukinie
łyżeczka drobno posiekanych listków selera
4 rydze pocięte w paski
łyżka koperku
natka pietruszki
sól, pieprz

ponadto:
kilkanaście rydzy
1/4 kostki masła
sól, pieprz

W garnku  na średnim gazie rozpuścić połowę masła wrzucić pora i pokrojone rydze i po 3 minutach ryż z selerem. Mieszamy przez kilka minut aby każde ziarenko było oblepione tłuszczem - ryż powinien zrobić się lekko przeźroczysty. Wtedy wlewamy wino  i gdy odparuje zaczynamy dolewać gorący rosół. Partiami i powoli - cały czas mieszając. To całkiem relaksujące i przyjemne. 
W tym czasie zaczynamy smażyć rydze. Robimy to po prostu. Na rozpuszczone masło kładziemy kapelusze grzybów blaszkami do góry. Smażymy aż masło zrobi się bardzo klarowne i pomarańczowe. Wtedy je solimy i pieprzymy. Można mieszać ale nie trzeba. 
Po ok 10 minutach gotowania i mieszania ryżu dorzucamy pokrojoną w półplasterki młodą jędrną i świeżą cukinię.
Gotujemy jeszcze kilka minut nie zapominając o dolewaniu płynu. Ryż powinien pozostać jędrny!. Gdy uznamy że jest prawie gotowy dodajemy pozostałą łyżkę masła i koperek. Mieszamy i zostawiamy pod przykryciem na 2 minuty.
Podajemy ze smażonymi rydzami. Polewając całość niesamowicie aromatycznym rydzowym masłem.
Delektujemy się najlepiej w miłym towarzystwie.
Brak sera nie jest przeoczeniem. 







Suszone śliwki


Kto z Was zna pierogi z suszonymi śliwkami?

?
?
?
Danie które dla mnie jest oczywiste.  Na takim jedzeniu się wychowałam. 
W kuchni mojej Babci - w moim rodzinnym domu były od zawsze. Zresztą suszone  a raczej wędzone śliwki często gościły na naszych talerzach. W pierogach, w zapiekanej kaszy lub pęczaku ( ta specjalność może występować w wersji na słodko jako samodzielny specjał lub jako dodatek do dań mięsnych  z sosem). Kilka śliwek do bigosu, do schabu pieczonego lub duszonej wołowiny. Oczywistą oczywistością jest oczywiście:) kompot z suszonych śliwek i suszone śliwki jako przegryzka. Te wędzone najlepsze dostawałam od Doroty - z sadu jej Dziadków na Jamnej.
Dziś najczęściej muszę zadowolić się śliwkami kalifornijskim. Ale pierogi i tak są pyszne.

Pierogi z suszonymi śliwkami
Ciasto do pierogów tradycyjne: 
400 g mąki pszennej, 
2 żółtka
ciepłe mleko - ile zabierze. 

Zagniatam dosyć luźne, dające wałkować się ciasto i dobrze je wyrabiam. Potem ciasto sobie odpoczywa a ja w małym rondelku gotuję partiami śliwki - ok 400 g. Muszą zmięknąć trwa to kilka minut. Jeśli mamy "prawdziwe" wędzone śliwki to wcześniej trzeba je namoczyć. Ugotowane, odsączam na papierowym ręczniku. A wody nie wylewam tylko gotuję ją do gęstości syropu. Dodaję do niego łyżkę masła i szczyptę cynamonu. Jeśli uważam że potrzeba odrobinę dosładzam - ale to kwestia smaku:)


W dużym garnku gotuję wodę na pierogi.
Ciasto wałkuję bardzo cienko i szklanką wycinam koła. Do każdego wkładam śliwkę i zlepiam.
Do osolonego wrzątku  wkładam łyżką masła i wrzucam pierogi. Gotuję je ok 4 minut. 
Wykładam na talerz - gdzie dzięki masłu w wodzie z gotowania nie zlepiają się.
Na talerzach polewamy pierogi syropem.
Danie świetne też na zimno. Pierogi znikają w niewytłumaczalny sposób.:)




Uwaga!!! nie można ich nigdy zrobić za dużo bo zawsze wychodzi za mało:).

A teraz ciekawostka. Takie pierogi to jeden z tradycyjnych deserów Wigilijnych w moim rodzinnym domu. Bez nich nie wyobrażam sobie świąt. Gdy nie spędzam Wigilii w Paleśnicy - to robię te pierogi i dzielę się nimi. Dla mnie to smak domu i tradycji tak jak kapusta z grzybami czy żurek owsiany. 


Chętnie poznam Wasze "nietypowe" dania wigilijne. Potrawy rodzinne i lokalne. Jestem ich bardzo ciekawa.


sobota, 8 października 2011

Ciasto na niedzielę


Najprostsze z najprostszych. Najlepsze. 
Lubicie biszkopt? Ja uwielbiam. Dziś wariacja na temat:) 
Podobne ciasto robiłam w podstawówce. Wtedy uruchamiałam prodiż, wbijałam jajka do miski i ubijałam pracowicie do białości. Potem odrobina oleju i mąka. Do tego owoce. Najchętniej wrzucałam truskawki. W czasie pieczenia puszczały duuuużo soku (ale to zwiększało smakowitość) i letni podwieczorek gotowy.
Wtedy uważałam że dużo znaczy dobrze, dzisiaj wiem że często mniej znaczy więcej i uczę się umiaru w kuchni. Kilka dobrych składników, staranne wykonanie i prostota sprawiają wiele radości i przekonują smakiem. Dziś nie wrzucam do ciasta kilograma owoców. Nie lubię też ciast uperfumowanych olejkami. Wolę dodać kilka kropli wanilii, otartą skórkę z cytrusów lub gula dobrego alkoholu.

Jakiś czas temu za sprawą Liski  i jej przepisu wróciłam do prostych biszkoptowych  ciast z owocami. Dzięki Kiciusiowi ich przygotowanie to pestka. Olej zastąpiłam rozpuszczonym masłem. Oczywiście nie byłabym sobą gdybym nie podkręciła ciasta skórką z cytryny i wanilią. Idealnie komponują się z maślanym aromatem.
Najważniejsze w tym przepisie są jajka. Muszą być świeże, muszą być najwyższej jakości ( ja użyłam jajek od mojej Babci) i muszą być idealnie ubite. Mąka musi być przesiana a masło świeże i rozpuszczone ale nie zrumienione. To nie pomyłka - do ciasta nie dodaje się proszku ani sody!
W przepisie są śliwki ale używałam też jabłek, gruszek, truskawek, czereśni, agrestu. Za namową mojego K. również dżemu gęsty i kwaśny świetnie się sprawdza - zawsze wychodzi pyszne:).

Zapraszam:)

Biszkoptowe ciasto cytrynowe ze śliwkami







4 jajka
120 g mąki pszennej (użyłam typu 450) - ok  1/2 szklanki 
100 g cukru ok 6 kopiastych łyżek
otarta skórka z połowy cytryny
łyżeczka ekstraktu z wanilii
50 g masła (1/4 kostki masła 200 g)
5 - 6 dużych śliwek pokrojonych na ćwiartki

Na polewę cytrynową

sok i skórka z połowy cytryny + 1 plasterek ze skórką
4 łyżki cukru
łyżka wody

Piekarnik nagrzewamy do 180 stopni C. Foremkę o średnicy 20 cm wykładamy papierem do pieczenia lub smarujemy masłem i wysypujemy bułką tartą. Topimy masło.
Jajka ubijamy z cukrem do białości i rozpuszczenia się cukru. Do jajek wsypujemy mąkę i skórkę z cytryny. Dokładnie ale ostrożnie mieszamy  - na koniec wlewając masło i wanilię. Ciasto wylewamy do foremki na wierzch układamy śliwki.
Wkładamy do piekarnika na 40 minut. Pieczemy do tzw suchego patyczka.

Jeśli nie mamy stacjonarnego miksera to oddzielnie ubijamy żółtka z połową cukru do białości a oddzielnie białka. Ważne by rozpuścić cukier. 
Mieszamy połowę białek z koglem moglem, mąką, skórką z cytryny i wanilią. Na koniec ostrożnie z pozostałymi białkami i masłem.Dalej postępujemy jak wyżej.

Na polewę:

W stalowym rondelku mieszamy cukier z wodą i gotujemy do momentu gdy zaczyna zmieniać kolor. Wtedy zdejmujemy z ognia dodajemy sok z cytryny i szybko mieszamy. Plasterek cytryny kroimy na cząstki i mieszamy z syropem.  Całością polewamy ciasto.

Z podanych składników wychodzi ok 6 porcji niekoniecznie dla 6 osób. Idealne na deser lub niedzielny podwieczorek.
Polecam:)

Drukuj przepis

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...